Nasza krótka wizyta w historycznej radiostacji gliwickiej znajdującej się, jak sama nazwa wskazuje, w Gliwicach. Jest to wieża nadawcza wykonana w całości z drewna, oddana do użytku w 1934 roku. Jej wysokość wynosi 111 metrów, co czyni ją najwyższą konstrukcją drewnianą w Europie i najwyższym masztem nadawczym na świecie. Historycznie radiostacja gliwicka była celem tzw. niemieckiej prowokacji gliwickiej przed wybuchem II wojny światowej.
Radiostacja znajduje się niedaleko drogi 88 (Aleja Jana Nowaka-Jeziorańskiego). Dojeżdzamy na ulicę Lubliniecką i parkujemy przy ogrodzonym obszarze, na którym znajduje się radiostacja (P; GPS: 50.3136600, 18.6877764). Nie ma tłoku, miejsce znajdujemy bez problemu. Następnie podchodzimy kilkanaście metrów do bramy wejściowej i już jesteśmy przy radiostacji.
Wieża robi naprawdę duże wrażenie (A; GPS: 50.3133311, 18.6887581). Cały teren wokół niej został ładnie uporządkowany - rosną tam drzewa, są ławki, na których można sobie usiąść, przygotowano także odpowiednie oświetlenie na godziny wieczorne. Podchodzimy do wieży, jednak nie możemy jej dotknąć, ponieważ ze wszystkich stron jest ogrodzona ścianą z przezroczystego tworzywa. Jednak dokładnie można zauważyć, że wieża rzeczywiście została wykonana z drewna. Wykonujemy kilka ujęć z różnych pozycji, a następnie udajemy się do pobliskiego budynku, gdzie mieściły się pomieszczenia radiostacji, a obecnie znajduje się Muzeum Historii Radia i Sztuki Mediów.
Muzeum (B; GPS: 50.3126083, 18.6904478) znajduje się w starym budynku radiostacji. Pozostały w nim oryginalne niemieckie instalacje nadawcze, które można sobie obejrzeć, a niektórych eksponatów nawet dotknąć. Jeśli ktoś interesuje się radiotechniką, to wizyta w tym muzeum zapewni mu dużo radości. Szkoda tylko, że z powodu jakiegoś dziwnego zarządzenia wewnątrz pomieszczeń nie można było filmować (za to robienie zdjęć było jak najbardziej dopuszczalne). Czasem spotykamy się z takimi dziwnymi ograniczeniami w muzeach. Najwyższy czas, by jednak zmienić podejście do tego tematu - żyjemy w XXI wieku, w którym informacje medialne generowane przez zwykłe osoby mają coraz większe znaczenie. Odpowiedni film na YouTube może lepiej rozreklamować dane miejsce niż profesjonalnie (i kosztownie) wykonany film nadany w telewizji (którą i tak coraz mniej się ogląda). Przykładowo we Francji można filmować do woli w każdym muzeum i nikt nie robi z tego żadnego problemu. Można też wzorować się na Czechach, w których za filmowanie trzeba czasem dopłacić pewną kwotę.